Wstałem skoro świt. Czułem się jakby przejechał po mnie czołg. Dominowało tu jakieś uczucie
pustki. Nigdzie nie widziałem Bianci. Wołałem ją po domu oraz na zewnątrz. Odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Poszedłem do ogrodu , wcześniej zrobiłem sobie śniadanie aby zjeść na zewnątrz. Klasycznie jajecznica na boczku do tego oczywiście cappucino bardzo lubię takie połączenie.
Szlug po śniadaniu dawał mi ulgę w jakis sposód . Dym ukoił nieco myśli. Więc gdzie jest Bianca?
Uciekła ode mnie ? po tym co zobaczyła w sumie się nie dziwię jednak nie powinna mnie za to winić
Czuję że to jeszcze można naprawić. Nic straconego wystarczy że wezmę się w garść.
Tak bardzo przejąłem się tym że nie ma przy mnie Bianci że dopiero następnego dnia coś sobie uświadomiłem. Mój sąsiad zabił własną córkę. W moim ogródku. I jeszcze jedno zawsze około godziny dziesiątej widywałem go jak naprawiał swój traktor który wiecznie się psuł. Był niesamowicie do niego przywiązany miałem wrażenie że ten Zetor to takie jego Lamborgini . Uśmiechnąłem się pod nosem. Jednak potem przyszło olśnienie. Coś mnie tknęło żeby sprawdzić stodołę mojego sąsiada. Więc udałem się tam . Otwieram ją .. Widzę pętlę na szyi pod martwym ciałem walają się puste butle po tanim winie . Więc to tak .. Wyrzuty sumienia hmm moim zdaniem tchórzostwo miał odwagę zabić córkę a nie poradził sobie z tym że jej śmierć stała się faktem.
Żałosne . Ale szkoda bo był z niego dobry sąsiad. Oprócz tego incydentu w ogródku mi nie zawadzał. Nawet czasem był dla mnie życzliwy. Po tym co zobaczyłem powiedziałem o tym sołtysowi. Wzruszył ramionami. Taka jest ta miejscowość . Obojętna. Dlatego jest dla mnie wyjątkowym i dość wygodnym miejscem z uwagi na moje teraźniejsze upodobania.
Bezsenność towarzyszy mi odkąd pamiętam lecz najgorsza jest wtedy gdy w głowie jest tylko jedna rzecz która jest największym utrapieniem i nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Jako morderca powinienem wyzbyć się uczuć . Jednak wciąż potrafię kochać .. Na to wygląda uczucie do Bianci ścięło mnie z nóg. Jednak nie należę do tych którzy nie wyciągają wniosków ze swoich przemyśleń. Muszę działać i ją znaleźć . Każdy dzień oddala mnie od tej Miłości oraz szansy na spokojny żywot.
CHAPTER ONE : Tęsknota ( Im not Alone )
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju lecz mimo tak dobrej pogody czułem się okropnie. Przeraźliwy ból i nieopisana tęsknota dominowały w moich myślach . Wszystko co robiłem zaczęło mi się kojarzyć z Biancą. Nawet gdy parzyłem kawę oczami wyobraźni widziałem jej promienny uśmiech i zdawało mi się że czuję dotyk jej dłoni na swoich.
Ale tak nie było . To tylko złudzenie prawda jest taka że wczoraj ją straciłem i mogła już być poza krajem . Przez chwilę poczułem ogromne poczucie winy jednak stwierdziłem że to nic nie da i muszę wykrzesać w sobie nie tylko motywację do działania ale i zapał. Ale jak ? W mojej głowie
zawisło pytanie na które nie znałem odpowiedzi . Miłość jest nieraz tak silna że nie pozwala trzeźwo myśleć . Wiem z własnego doświadczenia potrafie chłodno kalkulować ale w tym przypadku tęsknota za nią rozrywała mi serce. Wcisnąłem w siebie na szybko 2 crossianty na śniadanie i wyszedłem z domu . Zachowywałem się jakbym miał jakiś plan . Ale nie miałem .
Dzień był jak na ironię przesadnie piękny. Lato w pełnym tego słowa znaczeniu.
Moja wioska wyglądała naprawdę pięknie i ten krajobraz rozciągających się w oddali pól.
Przez chwilę odrzuciłem swoje cierpienie by rozkoszować się pięknem krajobrazu .
Dobrze mi to zrobiło . Zdałem sobie sprawę że wróciły do mnie resztki optymizmu że znajdę moją ukochaną i będzie jak dawniej . Poprzysiągłem sobie że jeśli się uda wrócę tu z nią . Odkryłem że
mieszkam niedaleko miejsca z którego idealnie widać całą wioską jak i poza nią piękny krajobraz Polskich wsi . Nagle zadzwonił telefon , spojrzałem na wyświetlacz to była Bianca. Serce zamarło mi w piersi i odebrałem .
- Halo
W odpowiedzi głucha cisza i koniec połączenia . Gdy próbowałem oddzwonić odezwał się głos sekretarki abonent jest niedostępny. Pomyślałem w pierwszej chwili że Bianca musiała przypadkowo do mnie zadzwonić a nienawidzi mnie teraz tak bardzo że wyłącza telefon po takim czymś. Byłem rozczarowany miałem fałszywą nadzieję że z nią porozmawiam .
Po chwili w mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli związanych z tym telefonem.
A co jeśli jej się coś stało ? Może jednak ona chce się ze mną skontaktować? Co jeśli jest na lotnisku i zrezygnowała jednak w ostatniej chwili z telefonu do mnie ? Ukryłem w dłoniach twarz.
Nigdy nie byłem paranoikiem zazwyczaj twardo stąpam po ziemi i nie szukam na siłę teori spiskowych czy czarnych scenariuszy. Chyba sytuacja mnie trochę przerosła. Przez chwilę
mignęła mi myśl że fajnie by było mieć obok siebie kogoś kto by mnie wspierał w tym wszystkim.
Pomógł ją znaleźć. Przypomniałem sobie parę toksycznych przyjaźni i odrzuciłem tę myśl .
Mogliby tylko zaszkodzić nikt z dawnych " przyjaciół " nie miał tak dobrych intencji i szczerego serca by pomóc . Najwyżej rodzina ale stwierdziłem że mają dość kłopotów zdrowotnych.
Wsiadłem więc do samochodu i jazda moją Lancią wyraźnie poprawiła mi nastrój .
Mimo że mój uśmiech był czymś w typie "śmiech przez łzy" to jednak kochałem jazdę tym autem.
Przy kolejnym zakręcie szyby mi zaparowały mimo iż był upał . Straciłem przytomność ostatnie co
widziałem to moja kierownica gwałtownie się zbliżająca. Uświadomiłem sobie w tym ułamku sekundy że nie jestem sam.
CDN..